ZOFIA I TADEUSZ BEDNARSCY

TADEUSZ ZYGMUNT BEDNARSKI,


urodziłem się 2 września 1934 roku w Poznaniu ale jestem krakowianinem po mym ojcu i matce rodzonych krakowianinach i jeszcze przez żonę krakowianinem się umocniłem, bo to jest też rodowita krakowianka. Ukończyłem Filologię Polską na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracowałem w "Gazecie Krakowskiej" i "Dzienniku Polskim". Pisałem do ponad 60 tytułów prasowych. Związek z Podgórzem był zawsze mi uprzytamniany przez ojca, który zawsze nas prowadził do Parku i na grób Wojciecha Bednarskiego na Stary Cmentarz Podgórski. Mieszkaliśmy w Podgórzu od 1972 roku 1989 i w Podgórzu wychowaliśmy dzieci. 

ZOFIA BEDNARSKA z domu Białas. Jestem absolwentką Akademii Medycznej w Krakowie, 

mam specjalizację z medycyny pracy i całe swoje życie zawodowe spędziłam właśnie w jednym zakładzie pracy w poradni Chorób Zawodowych i w Nadzorze Przemysłowej Służby Zdrowia w województwa krakowskiego. Odeszłam z pracy, a gdy urodziła się nam wnuczusia i potrzeba było opiekunki, zostałam właśnie w tej roli, szczęśliwej do dziś i pomagam w opiece nad wnuczką. 


1 WRZEŚNIA - PAN TADEUSZ:

ZLIKWIDOWANO WYJAZD NA WAKACJE...

Wybuch wojny zastał nas w Warszawie. Ja wtedy idealnie na drugi dzień miałem pięć lat, jako, że urodziłem się 2 września 1934 roku. 

W domu był radioodbiornik dobrej marki, niemiecki no i słyszeliśmy te wszystkie komunikaty państwowe. Ogłaszano już nie o stanie mobilizacji, o stanie wojny. Pamiętam że rodzice szli przed ambasadę angielską brytyjską i francuską, szczególnie o angielskiej mówili i domagano się tłumnie przystąpienia Anglii do wojny.

.No wiem, że gorączkowo wykupywano aprowizacyjne zapasy robiono, nie wiadomo było jak długo będzie trwało to oblężenie Warszawy, ludzie się szykowali do wojny ale to wszystko było w ostatnim czasie tuż przed. Rodzice, dorośli dostali maski takie pełne na twarz, a myśmy takie tylko takie pamiętam, jakieś tampony na gumkę, prawda w kolorze lotniczym pamiętam takim szarym, to były takie dla dzieci. No to tyle to pamiętam. Pamiętam, że od razu zaczęło się bombardowanie Warszawy, wiele domów płonęło.





MARZENIA - PAN TADEUSZ

NAJSZCZĘŚLIWSZA CHWILA W ŻYCIU


Ja chciałem tego polskiego żołnierza zobaczyć... Pamiętam taki fragment wierszyka, który wtedy napisałem, mając dziesięć lat. 

"O fladze polskiej" - "(...) nie bądź zamglona, wpadnij Polakom w ramiona", ja tego pragnąłem w czasie okupacji, widzieć polskie wojsko.

To było to marzenie. No naturalnie marzeniem było też aby zjeść wreszcie porządnie, tak jak się kiedyś jadło. 

Były braki aprowizacyjne szalone, mama też nie umiała tam jeździć po te rąbanki, kaszanki, które weszły do piosenek...

Tęskniło się do tego normalnego jedzenia. 

Pani Zofia - Jeszcze nie powiedział, że marzyło się o spotkaniu z mamą?

Pan Tadeusz - W lipcu 1944 roku, przebywaliśmy jak zwykle na wakacjach pod Warszawą tym razem w Świdrze. Ojciec przyjechał 

jeszcze z Warszawy ostatnią kolejką, w Warszawie została mama z zadaniem ratowania mienia domu w czasie jak sądzono - bardzo krótkiej ofensywy. Ofensywa stanęła, front się urwał mama została w Warszawie, w której po kilku dniach wybuchło 1 sierpnia Powstanie, no a ojciec został z nami. Byliśmy naturalnie w tym, w takich odzieniach, w jakich się wyjeżdża, w maju na wakacje. O sytuacji mamy nie wiedzieliśmy nic od połowy lipca do stycznia, kiedy ojciec korzystając, że Wisła stała zamarznięta przeszedł na drugą stronę.

Wracając z pobytu tam w Warszawie spotkał kuzyna i mu mówi - "Będę jechał do teścia Ziembickiego do Krakowa, będę się starał dostać jakoś do Krakowa, dowiedzieć się coś...", a on mówi - "to wiesz jak będziesz w Krakowie to ucałuj Irkę"...tak się dowiedział, że mama dostała się do Krakowa i jest u swojego ojca i pracuje w jego firmie. Tato wrócił i krzyczał od drzwi "Mama żyje! Jest w Krakowie u dziadka". 

I to była moja najszczęśliwsza chwila podczas końcówki wojny.

Gdy w 2002 roku odbierałem Złoty Laur Kultury Polskiej porównałem tą radosną chwilę nadania mi tak wysokiego odznaczenia do chwil: tej kiedy Zosia (żona) powiedziała mi "TAK" i do tej pierwszej, w której dowiedziałem się, że mama żyje...


MARZENIE - PANI ZOFIA

SPEŁNIONE MARZENIE


Pamiętam okres przed wyzwoleniem Krakowa, ponieważ mieszkaliśmy na poddaszu, u nas dach został uszkodzony i nie można było mieszkać zima, a tutaj sypał się śnieg do mieszkania, zimno, nie można było tego ogrzać. Tułaliśmy się po rodzinie, żeby jakoś przetrwać. No i wielkim naszym marzeniem było, żeby po wojnie nie mieszkać już na tym poddaszu, nie tułać się wśród rodziny życzliwej ale zawsze to było nie u siebie. Pamiętam troskę rodziców o to, no i rzeczywiście to nasze marzenie się spełniło, ponieważ rodzicom już latem 1945 roku udało się uzyskać przydział na takie mieszkanie słoneczne, dwupokojowe i to była wielka, wielka radość.


Posłuchaj nagrania...

WIĘCEJ WSPOMNIEŃ...

STANISŁAWA PYSAR

MARIA MŁYNARSKA

MARIA NOWAK

MICHALINA UZNAŃSKA

MIECZYSŁAWA KONIOR

MARIAN JĘDO

ZBIGNIEW PALIWODA

SABINA ZOBOLEWICZ

TADEUSZ KUCZ

TADEUSZ SAFJAN

WIESŁAW ŻARDECKI

WŁODZIMIERZ WOLNY

ZBIGNIEW DANISZEWSKI

ZENONA STRÓŻYK STULGIŃSKA

TADEUSZ STULGIŃSKI

BARBARA SZAFRUGA-FARYNIARZ

STANISŁAW JAKUBCZYK

MARIAN ZIELIŃSKI

RYSZARD HOROWITZ